Mój pierwszy raz… (Naprawdę Ważne Pytania Na Które Musisz Odpowiedzieć Sobie Przed Kontynuowaniem Biegu)

Trochę mnie wcięło życie, podłamała tragedia ultramaratończyków (odechciało mi się biegać, ale już przeszło), trochę pod górkę na kilku zawodach (obwiniam produkcję przeciwciał na wirusy: ). Jednak punktem kulminacyjnym jest pierwszy raz, który nastąpił w sobotę :/ Tylko trzy literki, ale jakże bolesne: dnf. Trochę niżej: Naprawdę Ważne Pytania Na Które Musisz Odpowiedzieć Sobie Przed Kontynuowaniem Biegu.

Z kilku powodów musiałem zejść na 25km z trasy z fajnego ultra biegu (50 lub 80km – można decydować na trasie): „Chudy Wawrzyniec”. Dlaczego to zrobiłem i dlaczego czasem lepiej odpuścić – napiszę niżej.

Zrobione podczas biegu w niedzielę – bieg „Mała Rycerzowa”

Następnego dnia podopieczna i podopieczny biegli 21km (+1000m) na trasie „Mała Rycerzowa”, więc miałem zrobić 5km od mety i wrócić. Ale przechodziłem o godzinie 9:35 obok mety w Ujsołach (o 10 był start, na przystanku czekało kilkadziesiąt osób na autobus do Rajczy gdzie zaczynały się zawody), na której było biuro zawodów… Stwierdziłem, że chyba mnie po…gięło, ale zapisałem się 🙂 Cały sprzęt miałem na sobie, zabrałem plecak na trening/spacer (w przeciwieństwie do niektórych uczestników biegu*), nawet nadmiarowe rzeczy, które mi zostały z niedokończonego ultra, albo aluminiowa puszka z piciem i „kradziony” z biura zawodów długopis (sorki: ). No nic, ciężko, ale poleciałem. Krajobrazy beskidzkie piękne, 99,9% osób na trasie nie była tam przypadkiem i zachowywali się jak należy: obowiązkowy ekwipunek, brak słuchawek na uszach, przepuszczanie na single trackach i błotnistych zbiegach. Organizacja pierwsza klasa. Jakoś „wyleczyłem” ten dnf zajmując 23 miejsce, pilnując oznaczeń (chociaż raz prawie pobiegłem w złą stronę, pewnie tam gdzie zabłądziła pierwsza kobieta na mecie: ) i biegnąc pierwszą połowę na 70% możliwości. Obawiałem się o zdrówko po sobocie, ale oprócz zmęczenia wszystko było dobrze. Biegło mi się lepiej szybsze niedzielne M.R. 21km, niż wolniejsze sobotnie Ch.W. Tak bywa. O dnf na Chudym – gdzieś niżej.

No to jak to jest z tym schodzeniem z trasy? Kiedyś czytałem o tym zjawisku w książce Jerzego Skarżyńskiego, później w artykule z popularnego czasopisma biegowego, a w końcu u Marcina Świerca** w książce. Krótko mówiąc – skoro mistrzowie (a te dwie postaci wyżej niewątpliwie nimi są) schodzili z trasy, to i ja mogę 😉 Każdy przypadek jest indywidualny, decyzję najczęściej podejmujemy sami, a w najgorszych wypadkach – pomoc medyczna, tfu tfu, tego nie chcemy.

Zanim podam Naprawdę Ważne Pytania Na Które Musisz Odpowiedzieć Sobie Przed Kontynuowaniem Biegu, podam swoje „usprawiedliwienie”. Miałem na najbliższe lata trochę planów, trzy z nich to: 1. przebiegnięcie LUT: UltraDolomites (80km +4100m↑ we włoskich górach); 2. przebiegnięcie Chudego Wawrzyńca (50/80km, do wyboru); 3. przebiegnięcie UTMB: CCC (100km +6100m↑). PLAN NA NAJBLIŻSZE LATA (2-3)!!! Przez pandemię (czyli powiązane z nią decyzje organizatorów biegów i decyzje rządów) wszystkie TRZY planowane starty wypadły mi w ciągu 2 miesięcy (od końca czerwca do końca sierpnia). LUT, na które zapisywałem się w 2019 roku, przełożono na 2021 bez możliwości zwrotu kasy, no i właśnie w 2020 roku miał to być mój pierwszy mocny bieg ultra (czyli w górach i powyżej 70km, taki przed przebiegnięciem setki, którą i tak zrobiłem w 2020 roku w Gorcach… też przez pandemię…), więc nie mogłem odpuścić. W międzyczasie pojawił się Chudy Wawrzyniec 7.08.2021, na którego zbierałem się już 2 lata (ale jakoś GUT blisko tego terminu 2x wygrywał) i wiedziałem, że mogę fajnie go pobiec po tym wymęczeniu w Alpach Wschodnich. No i UTMB: CCC pod koniec sierpnia. W tym roku miałem drugą próbę w losowaniu i nie udało się… ale organizator udostępnił wiele miejsc osób, które na pewno nie dotrą (też chyba pandemia), więc niewylosowani wcześniej mogli po prostu zająć swoje miejsce (kto pierwszy ten lepszy od określonej godziny). Tak to wyszło. Ryzykowne jest bieganie 3 ultra (w dodatku górskich) w ciągu 2 miesięcy, ale kto wie kiedy taka szansa znowu będzie? Co jak znowu coś… szkoda gadać :/

Przed serią ultra miałem też krótsze starty praktycznie co tydzień. W maju, świeżo po szczepionce, wziąłem udział w sztafecie górskiej (25km +1400m↑ szło fatalnie!) i następnego dnia w Kudowskiej Dziesiątce (10km +400m↑ szło super, ale na zmęczeniu – msc. 5 open, 3 w kategorii, zawody zrobili bez nagród… bo pandemia :/). Normalnie nie pisałbym o tym tak dokładnie, ale ma to związek z tymi sierpniowymi startami. Mam wrażenie, że wpływ na takie „dziwne” reakcje organizmu miało osłabienie po szczepieniu, ale temat SARS-CoV-2 opisuję w osobnym tekście (są tam też słowa Dominiki Stelmach na temat Covid-19 z którym też miała do czynienia).
https://trenujskutecznie.com/2021/08/11/sars-cov-2-covid-19/

Badania lekarskie mam bardziej niż ok – jakby co.
Później – 30.05 ok 21km trailowe z lekkim przewyższeniem – 01:25:56 msc. 8, ale miała być pierwsza trójka (trzymałem się na miejscu 2-4 dosyć długo i bez problemu, nagle, nie wiem czemu dokładnie, na początku myślałem, że to „ból żebra”, ale wszystko jest ok, zwolniłem tempo od połowy, przy okazji pojawiło się bardzo wysokie tętno. Byłem najedzony, napojony, miałem żel i wodę ze sobą, no może do końca nie byłem wypoczęty, bo tydzień wcześniej pojawiłem sie na górskim obozie biegowym Rafała Kota w Bieszczadach, ale to nie mogło aż tak wpłynąć na przebieg zawodów); Kolejny start tydzień później – 5.06 – Szybkie Badyle – trailowe 37km +575m↑. Tutaj też mnie ścięło w podobny sposób (nawodnienie, woda, sen – wszystko ok było), ale tym razem na ostatnich 5km. Tętno poszybowało nagle w górę, więc zwolniłem celowo – przez co przybiegłem o 5 minut wolniej niż planowałem (miało być 2:59:59: ) co dało mi 16 miejsce.
A 12.06 dyszka w łódzkich Łagiewnikach już trochę spokojniej, ale zniknęły problemy z tętnem itd.

„Strumienie” (faktycznie alpejskie rwące rzeki, teraz na szczęście już z mniejszą ilością schodzącej wody) dające ochłodę. Kładłem się w nich 3x prawie cały 🙂
Na krótko, koniec czerwca, po śniegu 😀
Wreszcie 🙂

Dalej już był bieg Lavaredo Ultra Trail: UltraDolomites – temu chcę poświęcić osobny, dłuższy wpis w najbliższym czasie, czuję że warto 🙂 Tym razem spotkałem się z problememem wysokościowym – biegnie się czasem na wysokości 2000-2400m n.p.m. – odczułem na 2 podejściach, czułem się jakbym pierwszy raz w ogóle biegał pod górkę : ) Przeszło jakoś po 60tym kilometrze trasy i wtedy nawet mimo wchodzenia pod górę wyprzedzałem tych, którzy mnie wcześniej wyminęli gdy siedziałem na kamieniu dysząc, a przez kolejny punkt odżywczy przebiegłem nie zatrzymując się (wszystko miałem)… Człowiek uczy się całe życie, nigdy nie biegałem na takich wysokościach (a już za 2 tygodnie znowu będę, mam nadzieję, że już bez takich problemów). Odwodnienie też dało w kość po biegu, ale odczułem to dopiero na mecie. Co ciekawe – na samej końcówce 80km biegu prawie pobiłem swoje rekordy na 400m i 1/2 mili (a biegam to dosyć szybko). Z plecakiem z wodą, której już mi się pić nie chciało, a zapomniałem wylać. Tak więc, rezerwę mam 😉 Ale przyznam, że w chwilach zwątpienia na UD rozważałem rezygnację z Chudego Wawrzyńca, z CCC, ze wszystkich ultra. Już przeszło, na szczęście.

Na ostatnim kilometrze 80k biegu 🙂

No i Chudy Wawrzyniec 50/80km w Beskidzie Żywieckim. Czemu zrezygnowałem?

Przedstartem Chudego
Foto w trakcie ewakuacji na parking, minął mnie quad ratowniczy z zawodnikiem z uszkodzoną nogą
To jest smutek, nie padało i było ciepło, ale bez kurtki marzłem :/

1. Od dłuższego czasu nie mogłem się wyspać, różne powody, co wpłynęło też na to, że w noc przed wyjazdem (czw) spałem 4h, a przed startem chyba 2h – tak więc, brak snu i wcześniej brak dobrego snu powodował sporo problemów;
2. Na 13-15km poczułem bolesne skurcze mięśni łydek, co przy takim przewyższeniu i dystansie nie powinno się u mnie pojawić i nie pojawiało wcześniej. Już wiedziałem, że coś jest nie tak. Oczywiście godzinę przed startem i dzień wcześniej piłem dużo wody, w trakcie zawodów też, również z elektrolitami. Nie pomogły mi za bardzo elektrolity, które popiłem wodą, ale biegłem dalej;
3. Pytasz dzika czy sra w lesie? No cóż, dobrze, że miałem ze sobą papier toaletowy, ale to pierwszy raz jak skoczyłem w las na zawodach. Po zawodach odwiedzałem tron chyba 6 razy. Czym się zatrułem to nie mam pojęcia, ale nie jadłem jakichś bardzo niesprawdzonych rzeczy;
4. Osłabienie – jakoś na 17-20km poczułem osłabienie w nogach, tak jakbym miał właśnie pokonać rekordowo szybki kilometr po ciężkim treningu w górach… jak poczułem to samo osłabienie w rękach, to wiedziałem, że nie jest dobrze. Przez 15km biegłem bez kijków, ale miałem je ze sobą. Po ok dwóch km z kijkami bolą ręce? No nie. To nie jest normalne. Jestem w stanie godzinami wiosłować, trzymać kierownicę, albo podciągnę się powyżej 25x na drążku; to jeszcze nie koniec;
5. Oddychanie – pojawiły się problemy z oddychaniem, na 99% przez drobiny i pyłki traw (zbóż i podobnych) – następnego dnia, w dzień, widziałem po czym biegliśmy. A po problemach z oddychaniem podwyższyło się tętno…;
6. Suwak w plecaku – „rozwalił się” na 2-3km, tak, tak. Na samym początku, gdy chowałem do plecaka kurtkę to suwak rozdzielił się jakby na stałe. Dobrze, że jakiś biegacz za mną zauważył, że lecą mi rzeczy. Pozbierałem i włożyłem wszystko do przednich/bocznych kieszeni w plecaku. Miałem 2 dodatkowe softflaski z wodą, więc je wziąłem w ręce i postanowiłem wypić w ciągu 15km, a następnie wrzucić do pokrowca po kijkach, których mógłbym zacząć używać. Punkt odżywczy na tym 50-80km biegu był ok 37km! Jeden jedyny na trasie 50km! Taki to twardy bieg. Oczywiście biegło mi się mało komfortowo, ale co mogę poradzić, wydawało mi się, że plecak jest popsuty na zawsze. W hostelu go naprawiłem, ale i tak wymaga szycia żeby to się nie powtórzyło :/ Obstawiam, że to wina znacznego wypełnienia plecaka i przytwierdzenia z tyłu obciążenia w postaci kijków, które przy podskakiwaniu coś muszą obciążać. Może nie był też dobrze dopięty albo coś się przycięło i rozpiął się. Człowiek uczy się całe życie II 😉
Nie, to nie był TEN DZIEŃ 😀
Powodów było kilka, na szczęście na 25km trasy jest Schronisko PTTK Wielka Racza 🙂 Napiłem się czegoś ciepłego, zimnego, zjadłem, owinąłem się folią NRC, przekalkulowałem i podjąłem, chłodną jak mury schroniska, dobrą decyzję o zejściu z trasy (+5km na parking gdzie mogłem dokonać ewakuacji). Następnego dnia mogłem pobiec „normalnie” (ale na zmęczeniu) i parę dni po biegach czuję się dobrze. Już za ok. 2 tygodnie 100km +6100m↑ w Alpach 🙂

Naprawdę Ważne Pytania Na Które Musisz Odpowiedzieć Sobie Przed Kontynuowaniem Biegu

Jeżeli pobiegniesz lub pójdziesz do mety, to zrobisz sobie krzywdę na długo? Jeżeli odpowiedź brzmi TAK, to odpowiedz sobie na dodatkowe pytanie: naprawdę warto kończyć przygodę z bieganiem (i nie tylko) na długo? Zawodów jest wiele, pewnie te zawody także odbędą się w przyszłym roku, albo za 2 lata.

Czy czujesz, że coś jest nie tak i nie wiesz jak to się skończy, masz obawy, przeczucia i nie znasz swojego organizmu? Jeżeli TAK, to wiesz co z tym zrobić. Nie kontynuuj za wszelką cenę, zdrowie ma się tylko jedno.

Jeżeli ścigasz się o wysokie miejsca lub sam/sama ze sobą, a to nie jest „Twój dzień” i wszystko się posypało: czy będziesz zadowolona/zadowolony z osiągniętego rezultatu jeżeli to ewidentnie nie jest „ten dzień” (czy tam dzień konia : )? Co innego ostatnie 2km długiego biegu i problem, a co innego 3ci kilometr długiego biegu, a Ty JUŻ WIESZ, że nie tym razem… bo znasz krzaki na każdym kilometrze od startu…

Chyba każdy zna historie biegaczy i biegaczek, którzy ukończyli ultra zawody ze złamaną nogą (Jurker) albo ręką (Pam)… Tak, tylko to jest 0.0001% wśród biegaczy, żywe legendy, w dodatku gdyby w połowie biegu im przydarzyłaby się taka kontuzja i wylądowaliby w połowie stawki, to także podjęliby decyzję o zejściu z trasy.

To Twoje zdrowie, Twój bieg, Twoja decyzja, ale chyba lepiej raz nie pobiec, a później trenować, biegać długo i szczęśliwie, niż teraz zakończyć całą przygodę przez ten jeden bieg, który i tak nie poszedłby tak jak chcieliśmy.

Jeżeli chcesz wspólnie trenować, także online i potrzebujesz konsultacji treningowej lub dietetycznej: pisz do mnie https://www.facebook.com/TrenujSkutecznie https://www.instagram.com/trenujskutecznie/ lub na email.

Pozdro i zdrówka życzę,
Romek

*Uczestnicy nie mieli wymaganego softflaska/ów, o folii NRC nie mówiąc. Jeżeli to czytacie – pamiętajcie, że na tych zawodach za nieposiadanie 1 rzeczy jest kara 15 minut, za nieposiadanie 4 – dyskwalifikacja, dsq, a różnica w bieganiu z plecakiem i bez niego jest duża (trochę oszukujecie nas i samych siebie). Sprzęt który może Wam się nie przydać – na ultra biegach może uratować życie lub pomóc innej osobie zachować zdrowie: MACIE OBOWIĄZEK POMÓC. Do tego – jeżeli sami będziecie potrzebować pomocy, co zdarza się najlepszym i widziałem to na własne oczy, to co jak traficie na podobnie podchodzącą do spraw osobę?
http://chudywawrzyniec.pl/regulamin-chudy-wawrzyniec-2021/

**Marcin Świerc też zszedł z trasy Chudego Wawrzyńca, ale biegł oczywiście szybciej i planował dalej (ja miałem „odpocząć” na 50tce), nie wiem jakie były przyczyny, ale on stanowczo wie co robi. https://www.facebook.com/MarcinSwiercOfficial/

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *