A może na Orlą Perć albo Rysy? Na początek, to może jednak NIE! 🙂

Poradników o wyjściach w góry, jak się przygotować, co zabrać w góry, itd. znajdziesz wiele, więc napiszę to trochę inaczej, będzie też trochę banalnych informacji, które po prostu muszą być, bez dyskusji! Ale celem tego wpisu jest dodanie kilku porad, opartych na wiedzy i doświadczeniach (moich i innych podróżników), których często nie ma w poradnikach, a może komuś to pomóc bezpiecznie spędzić czas w górach lub wyjść z ciężkich sytuacji. A sytuacje mogą być różne, niezależnie od miesiąca, bo w górach możemy odczuć wszystkie pory roku w ciągu doby.

Jeżeli nie jest to Twoje pierwsze wyjście w góry, to też przeczytaj, może o czymś nie pamiętasz? Albo jeżeli chodziłaś/chodziłeś kiedyś, albo okazyjnie, albo w dzieciństwie, to kilka rzeczy warto wiedzieć lub przypomnieć sobie.

Drugi dzień z trzydniowej wycieczki, każdego dnia ok 30km
/+2000m do góry /10 godzin – wyjątkowo grzało, więc powinienem mieć przynajmniej 1L napojów więcej, ale pewnie wtedy nie przeszedłbym tego tak szybko, na szczęście w schronisku były bezalkoholowe piwka i szybko osiągnąłem równowagę 🙂

TL;DR (za długi; nie przeczytałem), czyli niektóre zagadnienia, linki.
Jeżeli nie chcesz czytać całości, to może coś Cię zainteresuje:

/ Ekwipunek / Awaryjne schronienie, survival NRC / Napoje i Jedzenie / Jak rozgrzać zamarzające dłonie / Czego nie robić w górach / Prognoza pogody / Jak zaplanować trasę / Krótko o tym co robić gdy nie zdążyliśmy uciec od ulewy / Dodatkowy ekwipunek / Ważne: jeżeli tekst Ci się spodobał!
/ Kolejna część poradnika: pozyskiwanie wody, niebezpieczeństwa, ekstremalne sytuacje, komunikacja, bezpieczeństwo sprzętu, logistyka, infrastruktura, buty, stopy, przygotowanie fizyczne, trening, bieganie w górach, suplementacja, ubezpieczenie, śmieci w górach, darmowe noclegi, jak przetrwać w górach i inne /

Kościelec, 2155m n.p.m., Tatry, lipiec 2023 [foto: Roman Sworski]

Trochę więcej o mnie tutaj pod linkiem, a w skrócie (no bo czemu ktoś miałby słuchać jakiegoś „gościa z Internetu” i jego porad:] ): jestem trenerem biegania, personalnym i Kastyo. Obecnie głównie biegam (także po górach, w ultramaratonach, czyli od 43km do nawet 100km+), wędruję, czasem jeżdżę na rowerze, gravelu, trenuję tajski boks, kalistenikę, zainteresowałem się wspinaczką każdego rodzaju, ale zawsze wydawało mi się to dosyć oczywiste i właziłem gdzie mogłem lub nie 😉 Wcześniej albo okazyjnie także wiele innych dyscyplin, sportowych lub mniej sportowych czy sztuk walki. Od kiedy pamiętam, a to pewnie już ponad 30 lat, interesowałem się survivalem (sztuka przetrwania) i militariami. Niegdyś trenowałem kajakarstwo górskie, co chyba za młodu nauczyło mnie, że warto trenować i nie poddawać się. Pierwszy raz w górach byłem chyba już w wieku 5 lat, z rodzicami i pewnie połowę trasy marudziłem, ale już w wieku 10-12 lat pokonywaliśmy trasy 15-to kilometrowe w Tatrach i schodziliśmy po łańcuchach w stronę dolin (oczywiście pod bacznym okiem trenerów kajakarstwa). Trenuję zarówno prawie-zawodowych sportowców, jak i amatorów z ambicjami na poprawę wyników i formy, czy osoby zupełnie początkujące.
-Roman Sworski (TrenujSkutecznie.Com)

Co zabieramy ze sobą w góry? Zdrowy rozsądek. Czego nie bierzemy? Brawury i głupoty. To podstawa. Łatwo mówić – mierz siły na zamiary – ale jak to ocenić? Jak zaplanować trasy?

Popradské pleso, Vysoké Tatry, Slovakia [foto: Marek Levák]

Prognoza pogody.

To numer jeden. Konieczność. Sprawdzamy prognozę pogody zawsze, nawet gdy praży słońce, a dwa dni temu też prażyło i nie zapowiadano żadnych zagrożeń. Oczywiście możemy sobie wpisać w wyszukiwarkę internetową hasło: pogoda + rejon gdzie będziemy i to da nam jakąś ogólną wizję, może też pojawią się jakieś ostrzeżenia. Ale bardziej profesjonalne informacje znajdziemy np. na stronie InfoMeteo.pl (zebrane różne modele pogodowe, komentarz synoptyka, ostrzeżenia), wybierając miasto do którego udajemy się. Tylko, że nie znajdą się tam informacje o pogodzie na wysokości, na której znajdziemy się kilka godzin później. Warto zobaczyć też animowaną mapę na godzinę przed wyjściem – jest szansa, że w przypadku zagrożeń i ostrzeżeń, sami zobaczymy CO nadchodzi nad rejon w którym będziemy chcieli chodzić. Nie warto bagatelizować ostrzeżeń, szczególnie istotne jest to gdy wychodzimy na długo i powyżej 1200 m n.p.m., a burza mogłaby zastać nas na szczycie (czego absolutnie unikamy, nawet kosztem niezrealizowania trasy lub treningu, lepiej zostać niżej lub nawet nie wychodzić, zamiast ryzykowania życiem swoim, bliskich czy ratowników górskich – śmigłowce nie wylatują w burzę, więc ratownicy poruszają się częściowo pieszo, w podobnych do nas warunkach). Bardziej „górskie” prognozy sprawdzimy na serwisach Parków Narodowych np. TPN Pogoda czy regionalnych. Są też informacyjne serwisy górskie i tam też ten temat jest istotny 🙂 Nie ignorujemy ostrzeżeń, szczególnie w górach. Zimą warto też sprawdzać stopień zagrożenia lawinowego, a „łatwa, miła i przyjemna” trasa np. do schroniska nad Morskim Okiem, może być niebezpieczna (tak, tam też schodzą lawiny, ostatnimi laty parokrotnie). Śnieżka czy Diablak, to też nie są zawsze-bezpieczne szczyty przy zmianach pogody czy zimą, wystarczy sprawdzić w wyszukiwarce ile wypadków było na szlakach czy szczytach. Oczywiście, powiedzmy w 99% przypadków, przy ładnej pogodzie, nie powinno być problemów… ale warto brać pod uwagę ten 1%.

Jak sprawdzam pogodę przed wyprawą? Dzień czy dwa wcześniej oglądam prognozy na rejon i miasto do którego się udaję, następnie bardziej specjalistyczne i górskie, np. TPN, BGPN, BDPN, IMGW, oraz używam aplikacji na tel. z systemem Android: UAV Forecast dla dronów, aby zobaczyć jak będą wyglądały prognozy opadów, wiatru i temperatury na wyższych wysokościach. Następnie podobnie sprawdzam prognozy kilka godzin przed wyprawą i ewentualnie zmieniam planowaną trasę aby uniknąć problemów, planuję alternatywną, krótszą drogę powrotną. U mnie to często 30-40km po górach latem, czasem dłużej, albo i 100km na zawodach biegowych, a zimą lub w ciężkich warunkach czas/dystans znacznie się wydłuża (można sobie pomnożyć „letni” kilometraż/czas x 1.5-1.6 żeby zrozumieć z czym będziemy się mierzyć, szczególnie powyżej 1200 m n.p.m. Czyli odpowiednikiem 25km zimą przy znośnych warunkach, będzie np. 40km latem, a przecież tak samo trzeba pamiętać o jedzeniu, piciu, a mniej popularne szlaki mogą być nieprzetarte, albo zaczniemy padać w śnieg po pas, widząc małe drzewa od góry…). Zimą i przy ostrzeżeniach jest niebezpiecznie, nie posiadając sprzętu do wędrówki zimą też wiele ryzykujemy, bo np. nie będziemy mogli zawrócić (często zejść jest trudniej niż wejść) – ale o tym będzie w kolejnych częściach.

Jaki ekwipunek zabrać? Po co?

Tak w skrócie 😉 napiszę co ja zabieram, np. na 30-40km po Tatrach z przewyższeniem powyżej 2000m, latem, albo 25km po Karkonoszach zimą, czyli w moim przypadku na 10-15 godzin na szlakach. Chodzę dosyć szybko, ale początkowe kilometry, gdy jest mało stromo, to najczęściej biegnę, podobnie z końcowymi kilometrami z górki, a czasem także na trasie. Oczywiście nie namawiam do robienia 30km +2000m na początek (ale na 10-15h można wyjść, po oswojeniu się z górami), ale chciałbym pokazać co zabieram i dlaczego, może to zainspirować do noszenia odrobinę większej ilości rzeczy, ale moim zdaniem przydatnych gdyby(!) nam lub osobom spotkanym potrzebna była pomoc. No i ważne żebyśmy sami mieli spokój.

Zacznę od najważniejszych: zapas napojów (woda, izo/węglowodany, cola), na pewno 1.5 litra, więcej zależnie od dostępności źródeł, schronisk, sklepów i pogody (zimą także trzeba się nawadniać, ale gdy jest ok 10 st. C nie potrzeba tak dużo wody jak przy 30 st. C. albo -5), coś do jedzenia (baton, żel energetyczny, czasem z kofeiną, kanapka, banan, coś słodkiego – ilość zależna od długości trasy i tak jak w przypadku wody), dokumenty, karta, gotówka, mapa lub inna forma nawigacji, telefon, latarka, kawałek papieru toaletowego oraz folia NRC (ratunkowa) i coś przeciwdeszczowego (foliowe lub wielorazowe).

To wyżej to jest absolutne minimum. Jak chcemy godzinkę pobiegać po dolinkach to nie ma co zawracać sobie głowy sprzętem 😉 tekst dotyczy wyjść w góry na dłużej.

Nawet taka foliowa, długa, jednorazowa kurteczka za kilka złotych uratuje nas przed całkowitym zmoknięciem na trasie gdy przyjdzie ulewa (oczywiście, że warto sprawdzić pogodę, ale bywa zmienna i kurtkę dobrze mieć zawsze na dłuższych trasach albo prowadzących nas wyżej na szczyty), ale od czasu jak kupiłem kilka lat temu ultra-lekką, małą, ale znoszącą znaczne opady kurtkę („10000 mmH2O, która oznacza, że m2 materiału membranowego nie przemoknie pod naciskiem słupa wody o wysokości 10000 mm” – cytując Skalnik.pl), jednorazówek unikam. Osobiście polecam kurtki Salomona (gdy jest zbyt ciepło to pot leje się rękawami, ale to tylko dowodzi, że kurtka ochroni nas przed wszystkim co najgorsze), ale Inov-8 też ma dobre opinie. Dobierając kurtkę musimy patrzeć na wiele czynników, jeżeli zależy nam na mniejszej wadze i objętości, to musimy dobrze przemyśleć zakup (moja ma już kilka lat, prawie wszystkie gorszej jakości już porwały się lub uszkodziły). Tego typu kurtka uratuje nas też przed skrajnymi temperaturami, potężnym wiatrem, możemy ją nawet założyć na siebie mając na sobie plecak (tak, kurtka jest na plecaku). Dotknięci hipotermią docenimy wszystko. Zimą w Karkonoszach, gdy spotykałem ludzi w kombinezonach narciarskich, goglach, wyglądających trochę jak kolorowe misie, a widoczność była słaba, był śnieg, mgła, mróż i silny wiatr, to ja miałem na sobie kilka warstw odzieży technicznej, lekkiej, sportowej (koszulka, kurtko-bluza, oddychająca cienka kurtka, a na to wszystko w skrajnych warunkach zakładałem ową przeciwdeszczową kurtkę, i praktycznie nieprzepuszczającą wilgoci/wiatru) i nie było mi zimno. Oczywiście trzeba się cały czas ruszać, ale na ekstremalne sytuacje miałem coś dodatkowego w plecaku.

O wodzie i pozyskiwaniu jej w terenie, oraz napojach na trasę napiszę w kolejnej części.

Jeżeli chodzi o jedzenie, to lepiej zabrać trochę więcej niż za mało 🙂 Uważam, że lepiej mieć więcej żeli energetycznych (biegowych) lub pastylek dextro, niż batonów, bo te ostatnie ważą więcej, a czasem dają mniej kcal niż żele, no i są suche. Oczywiście połowy żeli i tak nie zjem na trasie i zostaną na kolejną wycieczkę 🙂 Po drodze, w dobrym schronisku można trafić coś pysznego, więc nie ma potrzeby zjadać 5 żeli, tylko np. 2. Na upały lub długą trasę można zabrać torebeczkę z solą (są na stacjach benzynowych) i w połączeniu ze świeżym ogórkiem pomoże nam to uzupełnić niedobory sodu i poczuć świeżość 🙂 Podobnie gdy wybieramy się na poważne bieganie w górach. Ewentualnie posilimy się gotowanym lub pieczonym ziemniakiem w folii alu i zasypanym solą, ale kto by tam takie coś zabierał na trasę 😉 (mój pokonał kiedyś prawie 100km jednego dnia na biegu, po prostu zapomniałem, że miałem, zjadłem później). Dobrze najeść się porządnie i różnorodnie dzień przed wyprawą czy biegiem, nasz organizm to doceni w trakcie wędrówki jak i późniejszej regeneracji. Lepiej unikać błonnika, ale wiele osób się tym nie przejmuje.

Po co nam w ogóle folia NRC? Bo ktoś (może nawet my) może potrzebować pomocy, a ratownicy nie dotrą np. przez godzinę lub dwie. W ekstremalnych przypadkach folia połączona z dodatkowymi elementami może nam lub komuś uratować życie, np. zimą. Jednorazowa folia NRC ratunkowa to koszt ok 4 zł i można ją kupić w prawie każdej aptece, wielorazowa folia nrc jest mniej popularna i kosztuje ok 40 zł. Można też kupić jednorazowy (po rozłożeniu już nie uda się go tak skompresować) namiot ratunkowy z folii.
Ze znajomości sztuki przetrwania (survival) wiem, że dwa dodatkowe elementy górskiego ekwipunku mogą nam lub komuś spotkanemu na trasie realnie uratować zdrowie lub życie. Potrzebujemy działającej zapalniczki oraz małej świeczki (może być nawet taka do podgrzewaczy). Znajdując osłonę od wiatru i tworząc w miarę szczelną, ale nie w 100% (!) osłonę z folii / namiotu i umieszczając w środku świeczkę, dosyć szybko nagrzewamy powietrze wewnątrz, więc poszkodowany może w lepszych warunkach oczekiwać na pomoc lub sami możemy się ogrzać. Niektóre folie są w całości srebrne, ale jeżeli mamy taką ze stroną srebrną i złotą, to warto pamiętać, że srebrna lepiej odbija promienie słoneczne (możemy jej użyć aby nie przegrzać się), a złotą widać lepiej na śniegu. W warunkach surwiwalowych (przeżycie!), bushcraftowych, może pełnić dodatkowe funkcje: można użyć folii jako dachu, podłogi lub ściany, ewentualnie zrobić z tego „kurteczkę” (ale niestety nie wytrzyma ona długo na wietrze, dlatego zawsze lepiej mieć coś porządnego przeciw deszczowi/wiatrowi). Film: zimowe schronienie ostatniej szansy (Bushcraftowy), tutaj zastosowanie nrc w okopie śnieżnym (Bushcraftowy). O folii życia / ratunkowej poczytasz też więcej na stronie Centrum Ratownictwa – tutaj.
Skrajne i niebezpieczne sytuacje na szczęście nie są częste, ale warto mieć wiedzę i choćby kilka elementów ekwipunku, które zwiększą nasze szanse na dotarcie w zdrowiu do domu.

WAŻNE: jeżeli ten tekst podoba Ci się, albo chcesz mnie wesprzeć, to WYBIERZ dowolne schronisko dla zwierząt lub azyl (np. Schronisko w Korabiewicach, Fundacja Masz Nosa, Fundacja Azyl, Fundacja Niechciane i Zapomniane) i przelej im dowolną kwotę, najlepiej dodaj w komentarzu trenujskutecznie.com i prześlij do mnie na priv (fb trenujskutecznie, email) screenshot (zrzut ekranu) z wykonaną wpłatą…

a otrzymasz ode mnie analizę treningową, 2 tygodnie rozpiski treningowej, poradę dietetyczną i może jeszcze jakoś pomogę 🙂

Udostępnij link do tekstu swoim znajomym lub prześlij go gdzieś w komentarzu na grupach w Internecie.
Świnica, 2301 m n.p.m., Tatry, lipiec 2023 [foto: Roman Sworski]

Co często jeszcze zabieram do plecaka?

Bandaż elastyczny i gaza – na rany i do stabilizacji stawów/kończyn – na trasie użyłem go tylko parę razy aby zatrzymać małe lub większe krwawienie z przeciętej nogi, ale jest bardzo istotny w celu stabilizacji np. złamanej kończyny, lub… kijka trekkingowego (sprawdzone). Taki bandaż/gaza może też pełnić funkcję podstawowego filtra do wody (tylko i wyłącznie z widocznych gołym okiem zanieczyszczeń, ale warto pamiętać o innych formach filtracji oraz unikaniu wody stojącej – jeszcze coś o tym napiszę). Leki przeciwbólowe (2 rodzaje, tylko 2-4 tabletki), węgiel aktywny (oprócz oczywistego zastosowania doustnego, na problemy żołądkowe, może też stanowić składnik filtra do wody w warunkach ekstremalnych), plus coś na inne dolegliwości żołądkowe. Mały nożyk (wielkość karty bankomatowej, ale rozkładany) lub większy (do bushcraftu lub zbierania grzybów). Spodnie wodoodporne (lekkie, nieprzepuszczające wilgoci i wiatru) – nie raz i nie dwa ratowały mnie przed wyziębieniem, gdy większość trasy mogłem pokonywać w krótkich spodniach (lub z zimą w biegowych długich spodniach, legginsach ocieplanych), a później robiło się zimno, mokro i źle 😉 Lub gdy zimą (parę dni przed Sylwestrem) w Karkonoszach zmokłem (prawie do pasa wpadaliśmy przez topniejącą górną warstwę lodu, a pod spodem była woda) pomagając wyciągnąć skuter śnieżny z lodowo-wodnej koleiny, a później musiałem pokonać jeszcze 10km zimą, na zamarzających szlakach, po ciemku… No właśnie: ŚWIATŁO. Prawie zawsze, także wychodząc rano na szlak (bywa, że wtedy też jest ciemno, ale pewnie udałoby się iść bez światła…), zabieram ze sobą czołówkę (latarka czołowa akumulatorowa) – zimą dni są krótsze i gdy jest mniej śniegu, to ciemno robi się wcześnie, a nie zawsze wszystko idzie według planu. W ekstremalnych sytuacjach, gdy z jakiegoś powodu musielibyśmy oczekiwać na pomoc po zmroku, mocne źródło światła (300-600 lumenów) ułatwi poszukiwania lub podróż. Wybór jest duży, ja polecam latarki czołowe akumulatorowe, które można doładować lub zabrać dodatkowy akumulator do czołówki lub powerbank (niestety są ciężkie, ale niezastąpione na dłuższych wyprawach).

Opaskę na uszy i czoło, z materiału technicznego, zabieram ze sobą zawsze w góry. W wyższych partiach, albo na odsłoniętych szczytach (taki jest np. Diablak / Babia Góra) wiatr hula, a czasem „urywa łeb”, więc nawet przy 30 stopniach Celsjusza w dolinie, na górze możemy mieć zupełnie inne warunki. A opaska jest lekka. Gdy wychodzimy zimą lub gdy wszędzie zalega śnieg, nawet jak nie chcemy popsuć sobie „fryzury”, to czapkę zabieramy. Przy bieganiu/szybkiej aktywności w górach najlepiej zaczynać w opasce lub lekkiej czapce technicznej, a gdy ciuchy już będą mokre, a my wylądujemy na szczycie i zacznie wiać, temperatura spadnie do np. -10 lub -15 st. C odczuwalnych, to dobrze założyć ciepłą i suchą czapkę. Niby oczywiste, ale bywało, że swoją zapasową pożyczałem już komuś, podobnie z rękawicami.

Rękawice – zimą warto zabrać 2 pary: małe/techniczne rękawiczki oraz zimowe – grubsze, nieprzemakalne. Tych cieńszych, mimo pozornego rozgrzania lepiej używać od razu w dolnych partiach, a drugie, suche, założyć wyżej. Od razu podam sposób na ekstremalne sytuacje, gdybyśmy jednak mieli wilgotne zimowe rękawice(!) i trafili na zamieć, burzę lodowo-śnieżną z odczuwaną temp. -10 albo -15, bo niestety już mi się to przytrafiło. Skrótowo opisując sytuację: przestałem czuć palce i połowę obu dłoni, pojawił się ból, prawie zamarzł mi też zegarek (przynajmniej takie wrażenie sprawiał, więc zniknęła nawigacja, a w tak ciężkich warunkach wyciąganie czegoś z plecaka bez rękawic wyziębiłoby nas jeszcze bardziej, a mapę pewnie zwiałoby). To był wynik dużej wilgotności ogólnej w niższych partiach gór (narciarze mogli jeździć powiedzmy na 30% tras), intensywnej aktywności i chyba niedosuszenia zimowych rękawic po wyprawie dzień wcześniej(!). Wiedziałem gdzie jestem, szlaku ani olbrzymich tyczek nie było widać przez gęstą mgłę, silny wiatr i opady, a tropów też nie było widać, własne znikały po kilku sekundach, wszystko zamarzało. Trzymałem się odpowiedniego kierunku, ale z rękoma szybko coś trzeba było zrobić. Należy ręce bez rękawic włożyć jak najbliżej ciała, czy to będzie noga przez górę spodni czy korpus, to już zależy od warunków, ale działa. Ciało wydziela ciepło, zaczynamy ruszać palcami ręki i powoli robi się lepiej, wracamy do rękawicy i kolej na drugą rękę. Oczywiście cały czas idziemy aby nie wystygnąć, powoli i bezpiecznie po szlaku, jak najdalej od niekorzystnych warunków. Przy dłuższych wyprawach, cięższym plecaku i gdy np. biwakujemy na zewnątrz albo prognoza pogody jest niekorzystna, można zabrać jednorazowy ogrzewacz do rąk lub stóp lub wielorazowy ogrzewacz żelowy.

Okulary przeciwsłoneczne przydadzą się zarówno latem, jak i zimą lub gdy nadal jest dużo śniegu. Zaskoczeni marznącym śniegiem lub deszczem też docenimy okulary, jeżeli nie zabraliśmy gogli (przydadzą się gdy synoptycy zapowiadają znaczne opady). To nie jest dbanie wyłącznie o wygląd, chronimy się przed negatywnym działaniem promieni słonecznych i promieni ultrafioletowych, które mogą powodować ślepotę śnieżną, ale też będziemy mogli komfortowo poruszać się pod słońce. Najlepiej wybrać okulary sportowe z polaryzacją lub specjalne okulary na narty, albo gogle. Warto też posmarować się na twarzy kremem przeciwsłonecznym z filtrem, także zimą, albo… szczególnie zimą, chyba, że chcemy mieć oryginalną opaleniznę i wzbudzać zainteresowanie znajomych lub przechodniów 😉

Kije trekkingowe lub kijki biegowe – odciążają mięśnie nóg przy podejściach i zejściach, pomagają zwiększyć stabilizację na nierównej lub śliskiej nawierzchni, mogą pełnić też wiele innych funkcji, ratowniczych, także do budowy schronienia przy użyciu podstawowego ekwipunku. Temat poruszę jeszcze przy okazji kolejnej części artykułu (trening, sytuacje ekstremalne, itd.). Wspomnę tylko, że tanie kijki aluminiowe (cięższe) są trwalsze niż ultralekkie i jednocześnie trochę droższe kijki biegowe z włókna węglowego – coś za coś 😉 Zanim użyjecie kijków w górach, dobrze zapoznać się z teorią (nordic walking, bieganie, narciarstwo biegowe i zjazdowe, poruszę to wszystko przy kolejnej części artykułu) i nie powyginać ich i nie połamać, a zdarza się najlepszym i to najczęściej w miejscach nieoczekiwanych 🙂

Krywań (Krzywoń), 2495 m n.p.m., Tatry Wysokie, Słowacja, lipiec 2022 [ja na foto, robił ktoś na szlaku], kije ciężkie, trekkingowe, aluminiowe przytwierdzone na chwilę do plecaka, wożę je zawsze w samochodzie, często okazywało się, że będą potrzebne…

Jak dobrać trasę?

Przede wszystkim oceń ile czasu możesz dziennie spędzić na nogach, nosząc na plecach kilka kilogramów więcej, w plecaku, ale tak żeby maksymalnie wykorzystać cały czas zaplanowany na wyjazd / urlop. Przykładowo: jeżeli czujesz możesz dziennie chodzić po 10-12 godzin, przez 7 dni, to pamiętaj, że zmiana pogody może przekształcić Twoje 10 godzin w 15, a może to być już piąty dzień wędrówek… Jeżeli nie masz pomysłu, to na początek spróbuj piramidy: pierwszy dzień mało, drugi dużo, trzeci mało lub odpoczynek (znajdziesz miejsca do zwiedzania), a później od nowa.
Zaplanuj wszystko z głową, zobacz alternatywy, bo czasem lepiej odpuścić długie wyjście gdy pogoda jest zmienna, a prognozy mówią o wysokim prawdopodobieństwie wystąpienia groźnej burzy, np. I lub II stopnia. Pamiętaj też, że latem przy ładnej pogodzie czasy podane na drogowskazach lub w aplikacjach/poradnikach są uśrednione, raczej przy dobrej formie przejdziesz wszystko szybciej. Jednak już przy zmianie pogody (mgła, ulewa) zwolnisz znacznie. Wędrówki zimą lub na ośnieżonych/oblodzonych terenach to zupełnie odrębny temat i wymaga osobnego tekstu, więc głównie mówimy o ładnej pogodzie w trakcie sezonu ciepłego (od końca czerwca do końca sierpnia w Polsce, Czechach i Słowacji), a zimą, w cięższych warunkach do czasów lepiej doliczyć kilka dodatkowych godzin. Czasem lepiej w dobrym momencie zawrócić, skrócić trasę i bezpiecznie zejść z wyższych partii, bo góry poczekają, raczej nigdzie się nie ruszają od setek lat, a zdrowie i życie nasze oraz bliskich jest najważniejsze!

W zaplanowaniu tras mogą pomóc internetowe serwisy, aplikacje na smartphone lub książki z gotowymi trasami. Ja polecam polską aplikację i stronę Mapa-Turystyczna.pl (wiele osób używa i poleca też mapy.cz, a z pewnością Google Maps nie nadaje się do planowania górskiej trasy: ). Trochę o planowaniu niżej w tym wątku. Warto też posiadać papierową (laminowaną) mapę, najlepiej danego regionu np. Tatry, Pieniny i Gorce, Beskid Śląski i Żywiecki, Bieszczady, Karkonosze, Góry Stołowe, a w wolnych chwilach przeczytać coś w górskim przewodniku turystycznym, albo o schroniskach i nawet odpowiadać na pytania innych turystów 😉 Wiele osób zdobywa też Koronę Gór Polski, a zagadnienie przybliży np. ten przewodnik: Korona Gór Polski Przewodnik turystyczny Praca zbiorowa.
Jeżeli trasy są popularne, licz się z tym, że będzie tam dużo osób np. w godzinach 9-15. Lepiej wstać skoro świt i cieszyć się górami w ciszy, oraz znaleźć miejsce na parkingu (czasem trzeba dzień-dwa wcześniej rezerwować, zależnie gdzie jedziesz, np. na Palenicy Białczańskiej latem i nie chcesz korzystać z innych parkingów, tańszych, w okolicy; ). Do wielu miejsc dojedziesz też pociągiem, są autobusy, busy czy lokalne taksówki, także wyruszające w godzinach 3-4 rano!

Korzystanie z Mapa-Turystyczna.pl jest banalne, więc nie będę się zagłębiał w temat w kwestii funkcji. Na początek przygody z górami warto wybierać trasy krótkie, nawet zbyt krótkie, ze schroniskiem na trasie, gdzie będziemy mogli zjeść lub uzupełnić butelki lub bukłak / softflask. Gdy poruszamy się grupą, to tempo i trasę przygotowujemy pod najwolniejszych podróżnych. Nie posiadając większego doświadczenia w górach nie sugerujmy się kilometrażem – czas w górach płynie inaczej, a nie tylko wejścia po „schodach” pod górę będą długie, lecz także zejścia mogą sprawić trochę problemu gdy będzie ślisko lub po prostu stromo. Dlatego na tabliczkach czy w aplikacji patrzymy na czas do przejścia (podany jest uśredniony, w dobrych warunkach) oraz przewyższenia (metry do wejścia i zejścia), a nie na kilometry. Np. odpowiednik 20km w górach może okazać się odpowiednikiem 40km na płaskim, albo lepiej, a na tym przykładzie nie uwzględniamy różnicy w nawierzchni i złej pogody! Gór nie można lekceważyć, a wszystko będzie dobrze 🙂
Co do samej aplikacji M-T. i nawigacji: dodam tylko, że wersja premium (drobna opłata roczna, która wspiera rozwój i utrzymanie aplikacji) posiada opcję zapisywania tras na urządzeniach, itd. Jeżeli posiadamy zegarek sportowy z możliwością nawigacji dobrze jest zaplanowaną trasę zapisać na telefonie/komputerze, a następnie przesłać ją do urządzenia i mieć nawigację. Mimo, że w popularnych miejscach szlak trudno zgubić, to jednak nie wszędzie tak jest. Pamiętam jak na Słowacji poszedłem lekko nie w tą stronę co trzeba, a ścieżka była wydeptana… po paru minutach zobaczyłem, że szlak jednak prowadzi w dół (na Słowacji jest sporo takich bocznych „szlaków”), a nie do góry, gdzie miałem się znaleźć i podziwiać panoramę (Jagnięcy Szczyt / Jahňací štít, 2230 mnpm / słowacka część Tatr Wysokich)… zawsze warto szukać oczami dalszych oznaczeń swojego szlaku, szczególnie na mniej popularnych lub trudnych ścieżkach.

Czego nie robić w górach?

Z pewnością dobrze byłoby nie pić alkoholu wychodząc gdzieś wyżej, podobnie z innymi substancjami zaburzającymi percepcję, także lekami np. powodującymi zawroty głowy (najczęściej nie wolno po takich prowadzić auta, ale każdy reaguje inaczej, nawet na takie bez recepty). Nie ważne jak ktoś jest doświadczony, przez zaburzone postrzeganie odległości czy rzeczywistości możemy popełnić błąd, nie zauważyć czegoś, przewrócić się, zakręci nam się w głowie trzymając się łańcuchów i problem gwarantowany. Lepiej zostawić to na później, nic nie smakuje tak dobrze po wycieczce w góry jak piwo, nawet bezalkoholowe 🙂

Nie bagatelizować ostrzeżeń pogodowych. Skoro o g.13 zapowiadają burze z gradem, II stopnia, to o godzinie 12 nie idziemy w stronę burzy. Znajdując się pod komórką burzową (to wtedy jest np. ściana wody, pioruny, silny wiatr) często nie zadziała nam nawigacja, telefon, a mówię o dolinie, co dopiero bliżej szczytu. Tragedia na Giewoncie, sprzed kilku lat powinna dać do myślenia, ale na własne oczy widziałem, że turyści kierują się na Rysy wiedząc, że za 2 godziny może być ulewa i wszyscy wychodzący w góry chyba o tym powinni pamiętać. Serio, można umrzeć, na kilka sposobów, nie będę się rozpisywał, ale po prostu nie warto ryzykować. Jeżeli jednak trafimy w kiepskie warunki, to nie pchajmy się dalej. Schodzimy, zawracamy, chowamy się w bezpiecznym miejscu gdzieś niżej na szlaku, najlepiej bliżej dużych skał, ale osłoniętych, tak aby nie spadło nam nic na głowę, ale też osłonić się przed wiatrem i ulewą. Chowamy kijki, nie wyciągamy telefonu do nieba aby łapać zasięg (i tak nic to nie da). Najważniejsze – unikamy porażenia piorunem, unikamy pośliźnięcia, unikamy kamieni które może przynieść rwący potok, który przed chwilą był szlakiem. Jeżeli warunki pozwalają schodzić szlakiem i coś jeszcze widzimy to kierujemy się na tereny niżej. Zimą pamiętać warto o tym, że niektóre tereny niżej są lawiniaste, albo stosunkowo łagodne stoki zamieniają się w pochyłe lodowisko, trafiłem na takie na Diablaku, Babiej Górze… właśnie w czasie burzy śnieżnej która zastała mnie na górze. W ciężkich warunkach naszym zadaniem jest przetrwać, trzymać planu ewakuacyjnego lub najlepszego, nie uszkodzić się i nie zgubić szlaku. Proste! 🙂 Góry są piękne, ale gdy przyjdzie niepogoda, to nie ma na nie Harnasia!

Tekst zawiera linki do produktów, głównie w serwisie Allegro, jeżeli klikniesz w link i dokonasz zakupu produktu lub produktu w podobnej kategorii, to napisz do mnie na priv: otrzymasz tygodniową rozpiskę treningową.

W kolejnych częściach tego poradnika będzie m.in. o pozyskiwaniu wody w terenie, nieoczekiwanych „atrakcjach” (niedźwiedzie, psy, napastnicy), inne ekstremalne sytuacje i ratowanie swego lub cudzego życia, komunikacja, zabezpieczanie ekwipunku, praktyczne informacje – gdzie zjeść, gdzie zrobić zakupy, porady parkingowe, opłaty (logistyka, infrastruktura), o butach w góry i o dbaniu o stopy przed i na szlaku, o bieganiu, przygotowaniu fizycznym i treningach do wypraw górskich, krótkich i długich oraz pokonywaniu ciężkich szlaków (Orla Perć), darmowe spanie (niekoniecznie w Polsce czy na dziko), jak przetrwać w górach, ubezpieczenie, śmieci w górach, plecak i przytwierdzanie elementów, ubezpieczenie, suplementacja, pakowanie na wyprawę oraz kilka innych ciekawostek 😉

I pamiętaj – NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ!

WAŻNE: jeżeli ten tekst podoba Ci się, albo chcesz mnie wesprzeć, to WYBIERZ dowolne schronisko dla zwierząt lub azyl (np. Schronisko w Korabiewicach, Fundacja Masz Nosa, Fundacja Azyl, Fundacja Niechciane i Zapomniane) i przelej im dowolną kwotę, najlepiej dodaj w komentarzu trenujskutecznie.com i prześlij mi na priv (fb trenujskutecznie, email) screenshot (zrzut ekranu) z wykonaną wpłatą – otrzymasz ode mnie analizę, 2 tygodnie rozpiski treningowej, poradę dietetyczną i może jeszcze jakoś pomogę 🙂

Roman Sworski (TrenujSkutecznie.Com)

#2 Kolejna część poradnika.